— Omało mi dziecka nie zabił! — mówiła pani Irena przez lat dwadzieścia w różnych okazjach.
Istotnie, dziecko było wątłe, słabowite, chorowite i wymagało nieustannej pieczy i uwagi, co, nie bez słuszności, matka przypisywała niebezpiecznemu doświadczeniu, jakie z biednym Józiem uczynił ojciec.
Pan Jan jednakże był bardzo dumny ze swojego doświadczenia i długi czas jego sprawozdanie miało wielki rozgłos w europejskim świecie uczonym. Jednakże niejaki Dr Wagner z Lipska wykazał, że te wszystkie rzekome rewelacje nowonarodzonego znajdują się w książce pewnego mistyka z wieku XII, nazwiskiem Angelo Mandragora de Catacumba p. t. „Misteria coelestia“. Dzieło to pan Jan istotnie znał i czytał w młodości. Owóż w do świadczeniu z Józiem pan Jan zapomniał o swojej zwykłej metodzie i zamiast nakazać uśpionemu: „mów, co wiesz!“ — sam mu dawał zapytania i sam pewnie odpowiedzi mu podsuwał; czynił to nieświadomie, gdyż rzecz pewna, że treść książki bezwzględnie zapomniał. Ale znowu z drugiej strony faktem jest, że Józio z nim mówił i to naprzód jakimś nadziemskim językiem, a potym dopiero ludzkim... A może i to było złudzenie... Może właściwie to on sam, pan Jan — był zahypnotyzowany.
Wątpliwości go dręczyły. Rozwój Józia ojciec pilnie śledził, przypuszczając, że będzie to jakiś wyjątkowy gienjusz. Okazało się jednak, że był to chłopiec przeciętny, mało ciekawy do nauki, dość
Strona:A. Lange - W czwartym wymiarze.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.