obraża sobie, jak to Wincenty wieczorami rośnie do niepojętych rozmiarów i olbrzymią ręką sięga aż do samego nieba, rozżarzając wielkie zapałki, i po kolei wszystkie gwiazdy rozpłomienia, a potem księżyc, do czego już potrzeba tylu zapałek, ile jest palców u rąk. Czasami brak mu zapałki, i dlatego księżyc pali się niecały.
Kto zapala słońce, nad tem Heniuś dotąd nie rozmyślał, wydaje mu się bowiem rzeczą bardzo naturalną, że we dnie jest jasno i słońce świeci.
Wincenty jest — można powiedzieć, najważniejszą osobą między, niebem a ziemią, ale ma on pomocników, widzialnych i niewidzialnych. LDo widzialnych należy człowiek czarny węglarz, oraz człowiek świecący — stójkowy.
Stójkowy jest „moskal“, i mówi bardzo dziwnie, np. „gaspadin“ zamiast „pan“, a zamiast „głupi“ mówi „durak“. Stójkowy pokazuje się bardzo rzadko, przynosi zawsze jakieś papiery, które się wiążą z mistyczną postacią Komornika. Pokaże się, chwilę postoi w przedpokoju i wnet znika. Heniuś zauważył, że zjawienia tego widma są mi bardzo przykre, i uważa go za istotę złą, która fatalnie oddziaływa na ludzi. O stójkowych ma Heniuś uprzedzenia
Strona:A. Lange - Zbrodnia.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.