Wyciąga i spostrzega trzepoczącą się żałośnie prześliczną złotą rybkę.
Cieszy się i z tej marnej zdobyczy gdy naraz słyszy głosik cieniutki, błagalny: — Ach! puść mnie dobry człowieku, a nie pożałujesz...
— Co to? coś zupełnie nowego! Ryba mówi... Cha! cha! cha — zaśmiał się rybak. — I cóż ty mi dobrego możesz zrobić, moje ty maleństwo?
Zadumał się rybak, stanął z siecią w ręku i wnet dobroć serca w nim przemogła.
— Niechtam! — wykrzyknął po chwili. — Marsz do wody!..
I dobry człowiek wpuścił złotą rybkę do morza, a ta wysunąwszy śliczny pyszczek zawołała wesoło: — Mój rybaku kochany! Za twe serce szlachetne i współczujące, czemże ci się odwdzięczę? Mów, czego chcesz, a wszystko ci uczynię.
— Niczego mi nie potrzeba! — odparł rybak ze śmiechem. — Wstyd brać
Strona:A. S. Puszkin - Złota rybka.djvu/7
Ta strona została uwierzytelniona.