płaci. W ciągu pół godziny policiant ukarał kilkanaście osób, inkasując ogółem około 50 złotych.
Lebensos opuszcza swój punkt obserwacyjny i podchodzi do policjanta.
— Panie naczelniku! Może mi pan odda przedstawicielstwo tego artykułu na całą Warszawę?
— Tatusiu, czy Bóg wszystko może?
— Wszystko.
— Wszyściuteńko co tylko chce?
— Tak, synku.
— A czy może stworzyć taki ogromny kamień, którego sam nie mógłby unieść?
Podczas swego pobytu na Śląsku, dowiedział się Fryderyk Wielki o pewnym pastorze, który potrafi wywoływać duchy. Zaciekawiony tym faktem, kazał sobie sprowadzić spirytystę.
— Słyszałem, że umie wywoływać duchy, hę?
— Tak jest, wasza królewska mości. Umiem.
— No i co?
— Nic. Nie przychodzą.
Pisarzem kancelaryjnym jednego z pułków kawalerji jest 64-letni sierżant Konewka. (Wstąpił do legjonów, mając lat 51). Konewka sypia w małym pokoiku tuż przy kancelarji pułku — siódmy rok na tem samem miejscu. W tych dniach kancelarję przeniesiono na pierwsze piętro. Kazano przenieść się i Konewce. Skrzywił się i zaklął:
— Psiakrew! Cygańskie życie!