pewien młody docent biologji: udało mu się zaszczepić węgorzom wodowstręt! Zapytano go:
— Jaki to preparat, panie profesorze?
— Jest to kwas Chloronitrodiesylendiaminowy.
— A jak pan zdobywa ten niesłychany kwas?
— W bardzo prosty sposób: z nerek komarów, które uprzednio doprowadzam do stanu epileptycznego.
Znany z roztargnienia profesor uniwersytetu warszawskiego C. jedzie tramwajem do swego przyjaciela. Po drodze zaczyna padać ulewny deszcz. Profesor zapomniał oczywiście zabrać z domu parasol. Gdy trzeba było wysiadać z tramwaju, profesor C. chwyta przez roztargnienie parasol obok siedzącej starszej damy — i chce z nim wyjść. Dama w krzyk, profesor przeprasza, zwraca jej parasol. Potem idzie do przyjaciela. Kiedy miał wychodzić, deszcz lał jeszcze jak z cebra. Przyjaciel pożycza profesorowi swój parasol, pod warunkiem, że jutro dostanie go z powrotem.
Nazajutrz profesor C. wybiera się w drogę, aby odnieść parasol przyjacielowi. Tym razem jest przezorny i zabiera także swój. Znów siada do tramwaju i przypadek sprawia, że znów siedzi obok tej samej damy. Ta spogląda na dwa parasole profesora C. i mówi dyskretnie i ironicznie:
— No, dobry miał pan dzisiaj dzionek! Aż dwa!
Bielańska, w sobotę przed wieczorem:
— Micia, przeczytaliście tego Dostojewskiego?
— Kończę.
— I jak wam się podoba?
— Słodki.