Świadek: — Jakto, panie sędzio? Jeden z nich rozrzucał na ulicy banknoty, a drugi podnosił i oddawał mu!
Redaktor tygodnika „Ludzkość i wszechświat” śpi w lokalu redakcyjnym, który jest jednocześnie administracją pisma i sypialnią redaktora. Ktoś puka.
— Kto tam? — pyta redaktor „Ludzkości i wszechświata”.
— Prenumerator.
— Kłamstwo! Po głosiebym poznał!
Wydawca — No dobrze, panie, przypuśćmy, że panu dam tę zaliczkę... Ale niech pan pomyśli: suma jest duża, zawsze to 300 złotych, a co ja zrobię jak mi pan nagle umrze?
Literat (bijąc się w piersi, z patosem): Panie! biedny jestem, ale uczciwy!
Pinkus spotyka Rosenbauma na plaży sopockiej.
— Dzień dobry, panie Rosenbaum. Co to za wiadro pan niesie w ręku?
— Powiem panu prawdę. Jestem zupełnie zrujnowany i muszę zarabiać byle czem. No to teraz roznoszę wodę morską do hotelów i pensjonatów, żeby umożliwić morską kąpiel tym, co nie mogą z domu wychodzić. Dostaję dziesięć groszy za wiaderko.
Nazajutrz rano Pinkus przechadza się znowu nad morzem. Jest akurat odpływ. Pinkus staje — patrzy na morze i szepce:
— Bez uroku! Rosenbaum musiał sobie wczoraj nieźle zarobić!