Strona:A to pan zna?.pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.

jąc już we drzwiach zwraca się z czarującym uśmiechem do usługujących panienek — mówiąc głośno:
— Moje uszanowanie!

Mały hotelik prowincjonalny jest tak przepełniony, że dwaj przyjezdni przyjaciele otrzymują jeden pokój o bardzo wąskiem łóżku. Kładą się spać. Nocleg to nie bardzo wygodny, gdyż Moryc jest bardzo gruby, a Dawid jeszcze tęższy.
O północy Dawid wstaje. Moryc budzi się także i pyta:
— Co robisz?
— idę przewrócić się na drugi bok.

Także w hotelu na prowincji.
Pokojówka budzi śpiącego gościa:
— Panie, śpij pan prędzej! Prześcieradło potrzebne! Nakrywam do obiadu!

Bogatego fabrykanta P. długo błagał Salo Macenstein o zapomogę, aż wreszcie otrzymał kilkadziesiąt złotych.
Tego samego dnia wieczorem P. wchodzi do Brystolu i widzi Macensteina spożywającego łapczywie porcję grubo-ziarnistego kawioru. P. jest oburzony: