Strona:A to pan zna?.pdf/69

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mamo! drze się mały Franio z podwórza, ma-a-amo!
Matka wygląda przez okno.
— Mamo! Rzuć mi mandarynkę!
— Ależ, Franiu, skąd ja ci w lipcu wezmę mandarynkę?
— Ja wiem i wcale nie chcę. Tylko Maciek nie wierzył, że ty seplenisz.

Zima. Ósma rano. W sądzie pokoju sprawa o zakłócenie spokoju publicznego. Przed sędzią stoi 58 letnia „córa Koryntu“: gruba, rozlazła, pomarszczona, z przepitym ochrypniętym głosem.
Sędzia. Imię?
Oskarżona. Łaja.
Sędzia. Nazwisko?
Oskarżona. Mędrzycer.
Sędzia. Zawód?
Oskarżona. Dżewczynka.

— Doktorze, czy to bolesna operacja?
— Dla chorego — wcale. Usypiamy go. Bolesna jest jedynie dla nas, chirurgów.
— Dlaczego?
— Drżymy wszyscy ze strachu. Operacja udaje się raz jeden na sto wypadków.