Strona:A to pan zna?.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.

— Coś tam robił u niego?
— Starałem się pogadać z nim... namówić go, żeby mi oddał te trzy tysiące...
— No i co? Oddał?
— Nie. Taki warjat on jeszcze nie jest.

Z tak zwanej „teki aforyzmów“:
— Życie to męka. Najlepiej się wcale nie urodzić. Ale takie szczęście ma jeden na tysiąc...

Pijany w sztok jegomość wchodzi do fryzjera, siada na fotelu, opiera głowę o miękką poduszkę i jest szczęśliwy. Znalazł przystań. Zaraz uśnie.
— Pa... panie, golić!
— Ależ szanowny pan jest głaciutko wygolony..
Pijak opuszcza głowę:
— No to strzyż pan.
I zaczyna chrapać.

Bal subjektów, fryzjerów i innych przemiłych szarmantów ze sfery drobno mieszczańskiej.
Uroczy pan Maniuś „stawia“ w bufecie lemoniadę rozpromienionej pannie Lodzi. Nagle panna Lodzia tłucze szklankę i zażenowana swą niezręcznością rumieni się ze wstydu.
— Ach!
— E, głupstwo panno Leokadjo, zapłacimy tę szklaneczkę do połowy!...