Strona:Abramowski-braterstwo-solidarnosc-wspoldzialanie.pdf/59

Ta strona została przepisana.

To proste postanowienie otwiera przed nimi nowe źródło dochodów. Kupując artykuły spożywcze hurtem, nie w sklepach, lecz u wielkich kupców albo nawet u samych producentów, stowarzyszenie płaci za każdy towar taniej. Sprzedając zaś swoim członkom po zwykłych cenach detalicznych, tj. drożej, otrzymuje pewien zysk czysty. Im więcej członkowie kupują, tym większy dochód gromadzi się w kasie stowarzyszenia; z każdego bochenka chleba, funta masła, świec itd. idzie do niej kilka lub kilkanaście groszy zysku, które dotychczas zabierał kupiec. W ten sposób rośnie fundusz wspólny stowarzyszonych, którym mogą oni rozporządzać według swej woli; i albo dzielić go corocznie pomiędzy siebie jako dywidendę, albo przeznaczać na cele wspólnego dobra i na rozszerzenie interesu. Zwykle kooperatywa robi jedno i drugie: część dochodu przelewa do kapitału wspólnego, część zaś rozdziela pomiędzy członków w stosunku takim, że im kto więcej poczynił zakupów w sklepie stowarzyszenia, tym większą otrzymuje dywidendę jako częściowy zwrot tego, co kooperatywa zarobiła na jego zakupach.
Widzimy więc, że zasada ekonomiczna kooperatywy spożywczej jest to wspólny i zorganizowany zakup przedmiotów użytku codziennego, wskutek którego dochody, zabierane wpierw przez kupców i sklepikarzy, przechodzą do rąk spożywców. Na miejsce kupców stają stowarzyszenia ludowe, a ludzie należący do tych stowarzyszeń oszczędzają przez wydatki i przez wydatki na swoje codzienne potrzeby gromadzą swój wspólny kapitał.
Największa trudność przy zakładaniu kooperatywy spożywczej polega na zebraniu początkowego funduszu, który jest niezbędny dla zrobienia pierwszych zakupów hurtowych, a także dla wynajęcia lokalu na skład towarów i dla opłacenia osoby prowadzącej sprzedaż. Robotnicy krajów Europy Zachodniej radzili sobie pod tym względem w rozmaity sposób. Często bywało, że aby uniknąć na początek większych kosztów, skład towarów, czyli sklep spożywczy, znajdował się w mieszkaniu jednego z członków, a kilku z nich po kolei w wieczornych godzinach prowadziło sprzedaż i rachunki. Ażeby zaś posiąść fundusz potrzebny na pierwsze zakupy, robotnicy składali nieraz przez wiele miesięcy swoje drobne oszczędności; czasem dopożyczali