ści, opowiada się, jiż onego czasu, zatkawszy uszy bawełną, przez lat siedm siedział był w kącie, bessennie, i wołał jedno „Ałła! Ałła!“ aż nareszcie drzwi i ściany zawtórowały jego głosowi. Po upływie tych lat siedmiu zniknął był ludziom z oczu i przebywał drugie lat siedm na pustyni, żywiąc się kwiatem krzewu wrześniowego, ze wszelakim zwierzęciem obcując; poczym zyskał był tak znaczny rozgłos i uznanie, że łupiny harbuzowe, wyrzucone jego ręką, kupowano po dwadzieścia złotych. Ba! pewnego dnia, ludzie, dopadszy świéżego pomiotu jego wielbłąda, pociérali byli nim na ulicy głowę i oblicze.
On sam, Abu Sajid opowiadał: „Gdy sprawy tak daleko zaszły, zakopałem wszystkie księgi głęboko w ziemi i zbudowałem sobie coś nakształt sklepika. Przy każdéj jednak sposobności wmawiano we mnie rzeczy, z jakimi zgoła nic spólnego nie miałem, tak dalece, że udawano się do sędziego i oskarżano mię o bezbożność, zaś niewiasty gramoliły się na dachy i wyléwały na mnie wszelakie paskuctwo. Wskutek tych okoliczności, poczułem gwałtowną potrzebę zbliżenia się do Szejcha Ab-ûl-ʿabbâsa, mistrz Ab-ûl-fadl umarł był już bowiem. Po dłuzszéj wreszcie służbie u tegoż, zyskałem był wszystko, co wogóle kiedykolwiekbądź pozyskałem“.
∗
∗ ∗ |
Pir Ab-ûl-fâdl ben Mohammed był piérwszym mistrzem Abû Sajida. Zapoznanie się tych dwu ludzi nastąpiło za pośrednictwem Lokmâna z Szarachsu, znanego pod przydomkiem Szalonego. W téj sprawie księgi „Nefechât“ podają, co następuje: „Szejch Abû Saʿid opowiada: Pewnego dnia, przyszedszy pod bramy Szarachsu, ujrzałem na pagórku, usypanym z wyrzucanych popiołów, siedzą-