Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czegożbym się miał obrażać? rzekł: najprzód wy jéj nie znacie, powtóre wyjątkowe istoty wzbudzają zawsze niewiarę w swą egzystencyę u tych, co sami się nie przekonali, że są cuda.... Naostatek, po cobym miał taić? z pewnego względu macie słuszność, choć w istocie, sięgnąwszy do głębi — nie! Zapewne, że kobieta, któréj przeznaczenie zostało zwichnięte, musi szukać dla umysłu zajęcia, pokarmu.... Jeśli umysł jest żywy, pokarm się wyczerpuje, musi przechodzić do innego.... Nie przeczę, że to są, jak ty mówisz, zabawki, ale uczciwe, potrzebne i — w końcu podnoszące i kształcące....
Z kolei major zamilkł — potrząsł tylko głową.
— Nie mamy się o co sprzeczać — dokończył Brandys — opowiadam ci na co patrzę z uwielbieniem.... Charakter, umysł, wola.... a przytém serce! serce!!
Major podniósł oczy, w których znowu zdało się pułkownikowi, że wyczytał niedowierzanie.
— A no, tak — serce! serce! powtórzył — ale serce rozumne!! Wydaje się zimną, często surową, ale umie być dobroczynną sposobem wyrozumowanym, tak że żaden jéj uczynek dobry nie idzie marnie....
Rozśmiawszy się dodał Brandys:
— To prawda, że ona się do serca i uczucia