Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/39

Ta strona została uwierzytelniona.

ani postrzegł, Jak go zaprezentowano, jak się ukłonił i — został pochwycony.
— Ja właśnie dla pana majora zachodzę tu, wracając z przechadzki gospodarskiéj, odezwała się miłym, ale dosyć silnym głosem pani domu. Dowiedziałem się o przybyciu pana do pułkownika, i choć wiedziałam, że on mnie wyręczy i zaprosi go do mnie, wolałam to uczynić sama. Godzina obiadowa się zbliża, zabieram panów z sobą....
Spojrzała na majora, który stał jak na mękach, pot mu na czoło występował, usta się krzywiły.
— Pani dobrodziejko — odezwał się plącząc, niewymownie, — za ten zaszczyt i łaskę jestem wdzięczen — ale.... pani przebaczy.... Jestem w drodze, po podróżnemu, i nie śmiałbym się tak zaprezentować.... Będę miał to szczęście późniéj....
— Ale cóż znowu? kto tam na to uważa?... Proszę pana! Gniewałabym się gdybyś mnie pan wziął za jakąś trywialną formalistkę.... wymagającą stroju, rękawiczek!! Pułkowniku! zaświadczże za mnie! Jestem stara panna.... wieśniaczka.... u mnie ceremonij żadnych nie ma.... Wymówek nie przyjmuję.... Podaj mi pan rękę panie majorze, służę panu....
Jazyga zagadnięty tak nakazująco przez kobietę, choćby był wolał stokroć iść na obwach choćby najsurowszy, rękę podał i milczący, zmieszany poszedł jak na stracenie. Panna Ada zdawała się