Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/73

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie — mój karton, jak zwykle, nic nie był wart. Chwilę, zdawało mi się.... byłem z części jego bardzo szczęśliwy... ale w końcu!! A! nie....
— Chciałbyś pan koniecznie stworzyć arcydzieło! z wymówką rzekła gospodyni.
— Tak jest! podchwycił artysta gorąco, podnosząc ku niéj oczy błyszczące i jakby łzami zwilżone — tak jest. Mierności świat pełen cały, mierności i oklepane formy nas zalewają. Arcydzieło! nie — na to potrzeba Michała Anioła i Rafaela, i chwili natchnienia, i Fornariny i Colonny może — i wieku XVI, i słońca nie naszego — ale — gdyby to choć była rzecz oryginalnie brzydka, szkaradna, choć samoistnie chybiona! Niestety! była to jedna z tych bitew jakich tysiące namalowali ci, co żadnéj w życiu nie widzieli!! Jak ja!!
Spuścił głowę, rozmowa się przerwała, bo panna Ada zwróciła się już do Rubaczka, trochę namarszczywszy brew. Ton łagodny, jakim mówiła do Mirosława, zmienił się w zimniejszy, niemal surowy....
— A cóż ten Psalm? będę ja go kiedy miała ułożony jak prosiłam, na organ solo...?
Blada twarz muzyka trochę się zarumieniła i zabełkotał niewyraźnie:
— Prawie gotów — przepiszę tylko....