Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

niu, przypomniał ukłon pannie Dyakowskiéj — i pozostał tak — czekając na to co mu powie staruszka, która z wyrazem żywego zajęcia podniosła oczy i głowę ku niemu....
Słówko tylko o tym przychodniu. Był to oczekiwany pan Karol, mężczyzna mogący mieć lat około trzydziestu, wyglądający staro choć był młody — ale zmieniający się łatwo, tak, że jednéj godziny bywał naprzemiany i młodym i niemal zgrzybiałym. Czynił wrażenie pięknéj, kosztownéj chustki jedwabnéj, którąby ręka jakaś złośliwa zmięła, potargała, zszyfonowała bez litości. Bardzo piękny mężczyzna, miał twarz rozumem promieniejącą, ale widać było, że ten rozum w nim chodził jak sprężyna w zegarze, któréj nic nie wstrzymuje.... Zegar ten potrzebował gwałtownie zegarmistrza.
Jak młodość i starość, tak w obliczu pana Karola były wszelkie możebne wyrazy smutku, radości, gniewu, szyderstwa, obojętności pomieszane z sobą. Powiecie, że to jest niepodobieństwem? Było to coś nieustannie mieniącego się, drgającego, niestałego.... dziwacznego... Oczy się śmiały, a usta płakały i na przemiany.... Zdawało go się to męczyć — miał postawę znużonego i znudzonego. Ubranie na nim świeże było, a już obejściem się z niém zniszczone, — strój niestarannie włożony. Krawat uciekał w lewo, kamizelka roz-