Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/121

Ta strona została uwierzytelniona.

— I rzucasz nas tak — nagle....
— Ale raczże mi powiedzieć, na co ja tu jestem potrzebny? pytał Karol.
— Na co? pan się pytasz o to? Gdyby nic więcéj toś mógł ją przytomnością swoją powstrzymać od skompromitowania się. Widziałeś jak go wczoraj przyjęła!
— Widziałem i właśnie to mnie przekonało że nie jestem hamulcem, bo panna Ada na mnie uwagi nie zwraca. Po cóż ją i siebie mam męczyć!
Hortensya rzuciła mu piorunujące wejrzenie.
— Otoż to jest nagroda — zawołała — gdy kto, jak ja, poświęca się dla dobra familii. Zostawiacie mnie samą, opuszczacie! Nikt nie chce robić nic. Nawet kanonik się uchyla! Zatém chcecie, ażeby Ada sobie ten kamień do szyi przywiązała?
— Szanowna kuzynko — to pewna, że ja wolałbym sam być tym kamieniem, niż inny widzieć u jéj szyi. Coż na to poradzić, kiedy Ada ma swą wolę.... i — nikogo słuchać nie myśli!
Nie tyle mowa co ton szyderski i obojętny, w rozpacz wprawiły Hortensyę.
— Zatém pamiętajcie co ja wam mówię — pamiętajcie. Wszystkie nadzieje jakie rodzina pokładała na niéj, są stracone. Pójdzie za mąż! pójdzie. A wy, wy jedni temu winni będziecie. Piszę do szambelanowéj, która mogła przyjechać tu sama i wpłynąć na nią; ta woli grać w wista spokojnie,