Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/132

Ta strona została uwierzytelniona.

Przyszło jéj wprawdzie na myśl, że z tego spotkania łatwo może urosnąć bajka o schadzkach umówionych, rumieniec przebiegł jéj po licu — lecz, miała mocne postanowienie nic nie poświęcać dla świata....
Robert od tego snu — rzecz dziwna — czynił na niéj inne zupełnie, daleko silniejsze wrażenie, jakby owo marzenie węzłem jakimś tajemniczym ją z nim połączyło....
Jazyga też nie wahając się oddał konia nadbiegającéj dziewczynce, i — wszedł do izdebki.
— Cóż pani tu robi?
— Widzisz pan — przyszłam moją starą przyjaciółkę odwiedzić.... I to — nie piérwszy już raz.... Robię studya nad jéj szczęściem, nad którémbym czuwać chciała, aby trwało.... a ja się niém mogła napawać....
Położyła palec na ustach, wskazując na kolebkę....
— Tylko proszę mówić cicho — dziecię śpi, a gdy się przebudzi — nie da ani matce, ani nam spokoju... Dzieci są despotyczne....
Robert usiadł trochę z dala — Ada zajęła swe miejsce u kolebki.... Cały on jeszcze był przejęty szczęściem tego spotkania, obawą jakąś.... nie śmiał się odezwać, patrzał, aby z jéj oczu wyczytać rozkaz co ma robić z sobą.