Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/163

Ta strona została uwierzytelniona.

zgodne w sobie, że u nich w parze idzie jedno i drugie.... jak brat z siostrą....
Ada zarumieniła się, ale spojrzała na Roberta, który stał zmieszany....
— U mnie — kończył artysta — praca jest tą nieszczęśliwą matką, co dziecię tuląc, dusi je w swych objęciach....
— Niestety! dokończyła Ada.... Zlituj się jednak — raz, choćby coś niepełnego, nieodpowiadającego myśli — stwórz i daj mu żyć....
— Na co? odparł Oblęcki — do życia mają prawo tylko arcydzieła.... Spartanie, czy nie wiem tam kto, kaleków topili — i mieli słuszność.
— Jak gdyby w kalece nie mógł mieszkać duch boży — i on nie miał prawa do życia!...
Pan Mirosław stał ze smutnie spuszczoną głową. Pułkownik z tyłu za nim wpatrywał się w karton zdumiony dziwnie.... Nie widział na nim nic, oprócz straszliwie poplątanych linij, — i z politowaniem rzucał czasem okiem na Oblęckiego....
Mirosław widząc zadumaną Adę przed obrazem, zaczynał się na nowo okazaném mu zajęciem rozgrzewać....
— Pani nie widzi — zawołał — tu — ta plama.... to wódz tatarskiéj dziczy — i jego orszak.... Nad nimi chorągiew piekielna, z któréj dym bucha i płomienie, jak olbrzymie rozplecione jéj warkocze.... Tam daléj... dymy się mienią w całe