Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/174

Ta strona została uwierzytelniona.

nie, wyraz cię nie jeden zadraśnie.... Uczyń ofiarę dla mnie.
— Nie ma którejbym odmówił, zawołał Robert — będę posłuszny.
— Zdaje mi się, że ta próba zaopiekowania się moją małoletnością będzie ostatnia — dodała Ada.... należy ją przetrwać mężnie, nie zmrużywszy oka.
A widząc, że Robert stał smutny i niemy, śmiejąc się wprowadziła go do drugiego pokoju, głowę złożyła na jego ramieniu, podniosła czoło ku jego ustom.... chłopak nie był już panem siebie, i chwyciwszy ją wpół — nie w czoło — pocałował ją gorączkowo w usta.... Ada odepchnęła go silnie.... i drżąca, na pół omdlała, natychmiast znów ręką go przyciągnęła ku sobie....
— To nie braterski pocałunek — rzekła głosem słabym.... Robercie — ja się gniewam....
Ale w głosie jéj gniewu nie było, czuć było omdlenie, i uśmiechając się przeprowadziła go do salonu.... kończąc dawną rozmowę.
Robert zaklinał, aby mu przebaczyła zuchwalstwo; potrząsała głową groźnie ciągle.... lecz o gniewie mowy nie było, tylko o tém, ażeby Jazyga nie zapomniał co mu przepisano....
Epizodu tego w bocznym pokoju, który nie trwał nad oka mgnienie, nikt nie widział z ludzi — lecz oko panny Hortensyi mogło się niemal domyślać jakiegoś namiętniejszego zbliżenia, tak Ada dziwnie