Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/178

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dyakosiu, serce moje, aniele opiekuńczy, zrób, żebym ja dziś śliczna była! Ty to umiesz! Ubierz mnie do twarzy.... moja droga.... Jak ty zechcesz, będę piękna.
Rozśmiała się.... i na tém przerwano, choć Hortensya miała ochotę na ucho opowiadać o tych okropnościach, jakie się tu działy, za które ona się rumienić musiała....
— To potém, moje serce — potém... zakończyła staruszka.... teraz toaleta.... Dyakosiu! zaklinam cię. Jak ty zechcesz — będę ładna....
Uśmiechnięta, pomarszczona twarzyczka pani szambelanowéj, choć już, niestety! piękną nie była, ale miała właściwy wdzięk owéj starości która życie trzyma i ślady rysów jak w mumii zachowuje. Szambelanowa winna to była temu, że się zestarzeć — nie chciała.
Pan Karol siedział u Oblęckiego i dopytywał o Karolinę, potém powędrował do półkownika....
Ada przeczuwała, że przybycie staruszki będzie zapowiedzią innych. Zaturkotało w istocie — ale to był kanonik, przybywający niby z dekanatu swojego, a poprzedzający tajnego radcę. Ten, dla niepoznaki, zatrzymał się był jeszcze w sąsiedniém miasteczku.... Hrabiowstwo także się opóźnili.