Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/188

Ta strona została uwierzytelniona.

Na śniadanie urzędowe, które wkrótce potém podano, zebrali się już wszyscy.... Hrabina trochę pobielona w pomiętéj sukni, hrabia w surducie trochę ciasnym.... Mówiono wiele i głośno...
Nie mogło dla Ady, nawykłéj do cichego życia, rozmyślań, marzeń, studyów nic w świecie być przykrzejszém może nad ten tłum różnorodny, co ją otaczał. Musiała się jednak uśmiechać mu twarzą wdzięcznéj gospodyni.... Rzucano na nią oczyma badającemi, upatrując trwogi lub pomieszania — tego jednak nikt nie dopatrzył. Dziwiło to i niepokoiło zgromadzonych, którzy w zbiorową siłę areopagu ufali....
Radca szczególniéj zamyślony był.... Jeszcze znaczniejsza część gości u stołu siedziała, gdy on skinąwszy na prałata, cicho się z nim wyniósł na werandę. Tu obejrzawszy się i nie widząc nikogo, szepnął mu do ucha:
— Cher Comte! jakiż jest plan działania? Kiedy i jak mamy wystąpić.... Uroczyście? Zbiorowo? Pojedyńczo?... Ja, nie mam zbyt wiele czasu.
— Panie generale, odparł kanonik, wiedząc, że tytuł ten brzmiał miléj jeszcze w uszach radcy, niż zwykły — najprzód należy dać — nieprzyjacielowi — puisque, malheureusement, c’en est un, — ubezpieczyć się. Dziś — ani słowa. Obserwujcie.... Sławmy głośno swobodę i szczęście pani domu, która nie nakładając na się jarzma małżeńskie-