Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/195

Ta strona została uwierzytelniona.

czuła, że dnia tego przyjedzie nieochybnie. Co chwila można się go było spodziewać.
Panna Hortensya nietylko tego zuchwalstwa nie przewidywała, lecz przypuszczała, iż sekretnie zawiadomiony będzie, ażeby się nie pokazywał.... Zdania tego był i ksiądz kanonik.... Nikt zresztą z gości nie wpadł na tę myśl, że ów — ów pan.... o którego chodziło, może nadjechać....
W miarę jak godzina przyjazdu się zbliżała, gospodyni stawała się coraz niespokojniejsza, ale szafowała tę gorączkę w przyjęciu gości, tak, że natury jéj nikt rozeznać nie mógł, a ukradkowe wejrzenia na drzwi rzucane nie były dla nikogo zrozumiałe. Serce jéj biło....
„Męztwa!” mówiła sobie.... Gdyby nie duma, zapłakałaby może....
Gorsze jeszcze było położenie nieszczęśliwego Roberta. Posłusznym jéj być musiał, wiedząc co go tam czekało, co miał do zniesienia. Nie zbywało mu na odwadze — lecz może na umiejętném władaniu nią i sobą. Lękał się być śmiesznym, nie miał wprawy — nie znał tego towarzystwa, w które wejść musiał, aby je brawować.
Miłość tylko młodzieńcza, gorąca, mogła osłodzić utrapioną chwilę, jaka dlań była zgotowana w Ruszkowie....
Właśnie szambelanowéj udało się jakoś złożyć pożądany tur wiszczka.... W salce bawialnéj po-