Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/205

Ta strona została uwierzytelniona.

się przesuwał. Zdawało mu się, że oczy jéj go szukały.... Była ożywiona i jakby tryumfująca....
Radca, kanonik i panna Hortensya, gdy się zaczęło wyjaśniać, zeszli także z ganku w ulicę boczną ogrodu.... Opiekun zwłaszcza potrzebował na nowo pomówić o planie postępowania....
— Księże prałacie — odezwał się — widziałeś co się stało.... to zmienia nasze położenie. Tolerancya, ignorowanie staje się nadal niepodobieństwem....
— Tak jest! tak jest! wybuchnęła Hortensya. Radca ma zupełną słuszność.... Doszło zuchwalstwo, cynizm do ostatecznego kresu.... Familia się zjechała, ona wie dobrze w jakim celu, i — prezentuje go familii....
To ma znaczyć, dobrą polszczyzną: Protestujecie przeciw niemu — a ja wam powiadam, żem go wybrała.... Jestem panią mojéj woli.
— Tak i ja to rozumiem, ozwał się poważny mąż, prostując się i piersi nadstawiając, jakby ciosy niemi chciał odpierać — i ja.... Cóż nam czynić pozostaje...?
Wyrazy te zwrócone były do zamyślonego kanonika — ale panna Hortensya nie dała się wyprzedzić i podchwyciła:
— Co pozostaje? jedno tylko. Wystąpiła ona śmiało.... niech familia wystąpi uroczyście, cała, razem, jako jedno spójne ciało.... Niech objawi jéj stanowczo swe — veto! Nie pozwalam! Tak!