Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/216

Ta strona została uwierzytelniona.

Szambelanowa, któréj ogołocenie familii nie zdawało się najpożądańszym celem, nic na to nie odpowiedziała. Ks. hrabia de Bello, daléj ciągnął z zapałem:
— Jest-to tak piękna, czysta, zdolna do pojęcia i uczucia najszlachetniejszych idei dusza — iż nie wątpię, że łatwoby znowu weszła na dawną drogę, gdyby do niéj silnie przemówić umiano....
— Ale któż lepiéj nad księdza kanonika to potrafi?
Ks. de Bello ręce szeroko rozpostarł.
— Jam swoje spełnił, koléj na państwa! Głos krwi, pani dobrodziejko....
Zbyt chłodném znajdowała panna Hortensya znalezienie się szambelanowéj.
— Pani też przemówi — dodała — ona panią szanuje i kocha.... trzeba koniecznie.
— Dobrze, dobrze, ale niech radca lub Hernaszowa zaczynają — ja nie mogę! Ale poprę — poprę.....
— I niech pani będzie łaskawa — śpiesznie szepnęła stara panna — zreflektować też pana Karola.... Postępuje sobie jakby na przekorę, przyjaźni się z tym jegomością, żartów sobie pozwala — słowem, znajduje się najniewłaściwiéj.
— A gdzież on jest? — zapytała staruszka, rada wyrwać się z objęć Hortensyi i księdza.