Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

....«Hortensya chodzi koło mnie, wzdychając nad tém, że od tak dawna nie było u nas kanonika. Udaje przedemną, że nie wie o niczém, chociaż widzę aż nadto z jéj oczu, że doskonale jest uwiadomiona. Chce mnie widocznie skłonić do tego, abym upokorzona prosiła o przebaczenie i powołała księdza hrabiego do Ruszkowa. Tego ja nie uczynię: musiałabym się poddać jego władzy. Podzielałam i dzielę wiele przekonań jego, byłam mu posłuszna, gdy o wyższe chodziło cele — lecz zostać niewolnicą ślepą nie mogę. Chcę widzieć gdzie idę, iść o mocy własnéj i odpowiadać za uczynki moje przed Bogiem.... Zakonnicą mnie uczynić chcieli, zwalniając tylko od klauzury — nie mam do tego stanu powołania.
„Jeżeli kanonik sam przyjedzie, rozważywszy jak sobie postąpił niewłaściwie — nie powiem słowa, będziemy w zgodzie; lecz o zgodę prosić — nie mogę.
„Hortensya cierpi na jego oddaleniu, był to jéj najlepszy powiernik, pewna jestem, że pisuje do niego i donosi mu o wszystkiém. Właśnie ta okoliczność, że ma jednym listem więcéj do pisania, powinnaby ją pogodzić z tym stanem rzeczy. Sądzę, że gdyby nie pisała tych listów, umarłaby biedna. Stało się to dla niéj potrzebą, nałogiem, koniecznością.... Żyje tą swą korrespondencyą.
„Przebaczam jéj to wszystko — jest nieszczęśli-