Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/61

Ta strona została uwierzytelniona.

— Na to się nie zgadzam! zawołał Karol — doktorby się śmiał i paplał, byłbym skompromitowany. Jeśli będzie potrzeba, znajdziemy pretekst inny, ale daj mi się pani rozpatrzyć lepiéj.... i rozrachować z siłami....
Narada na werandzie zamknęła się głośniejszą rozmową, która tajemniczą miała osłonić....
Myliła się jednak i panna Hortensya i Karol, jeśli sądzili, że nie zostali odgadnięci. Bystre oko Ady dojrzało wszystko, domyśliło się uknutéj intrygi, która w niéj politowanie wzbudzała. Przeczuwała, że list panny Trockiéj sprowadził tu owego kuzyna.... Nie chciała okazać oburzenia, ale postanowiła zmieszać im szyki chłodném przyjęciem, któreby odebrało ochotę do dłuższego pobytu.
Czyniła to z tém silniejszą wolą, że co moment spodziewała się powrotu Roberta, a nie chciała, aby Karol się z nim stykał. Czy się lękała, aby go swym cynizmem dowcipnym nie popsuł, czy wolała nie mieć świadków.... trudno zgadnąć.
Przeczuwać mogła, że ten naiwny Robert wyda się zepsutemu Warszawiakowi bardzo pospolitą istotą — bolał ją ten sąd zawczasu.... Jedném słowem w ciągu tego dnia przybyły mógł się dowodnie przekonać, że choć przyjęcie było nader grzeczne i uprzejme, było zarazem ostróżne i chłodne.... Nie zapraszano go wcale.... bawiono umiar-