Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/62

Ta strona została uwierzytelniona.

kowanie, unikano szczególniéj wszystkiego coby pobyt przedłużać mogło. Pan Karol objawił ochotę studyowania sztychów — ale się okazało, że zbiór był tak obfity, iżby — zbyt wiele wymagał czasu.... Sam Oblęcki uczynił tę uwagę.... a w dodatku, był nieuporządkowany. Półkownik, który w prostocie ducha, nadzwyczaj pana Karola polubił, dostał ostrzeżenie na ucho, ażeby.... był z nim oględny.... bo ma wadę wyśmiewać wszystko. Brandys uczuł się jak zimną wodą oblany i — cofnął się nieco....
Dnia tego smutna odeszła do siebie panna Hortensya — głowa ją bolała. Karol, ten Karol, na którym tyle pokładano nadziei — zawiódł, nie odpowiedział zaufaniu — okazał się niezręczny!! Co tu począć było?
Siadła z lamentem gorzkim donieść o tém szambelanowéj.




Z Żabliszek ani się wyrwać było Robertowi; ile razy przebąknął o tém ojcu, major się niecierpliwił.
— Ale co cię tam korci do tych Zahajów.... Daj bo pokój! Jeszczem się tobą nie mógł nacieszyć, nie nagadaliśmy się, tysiąc rzeczy jest do rozważenia, — a ty mi się rwiesz, jakby cię tam co ciągnęło....