Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/64

Ta strona została uwierzytelniona.

nigdy z ust jéj nie wyszła, a miała dużo do zniesienia. Rodzina się składała z dwojga dzieci, dorosłéj córki panny Leokadyi i dziesięcioletniego syna, który się do szkół wybierał. Tarajewo było dobrą wioską, i gospodarstwo dzięki czujności pani Ochmańskiéj szło dobrze, ale choroba, którą mąż był dotknięty, truła wszystko. Z natury żywy i niecierpliwy, pan Jędrzéj Ochmański nie umiał się zgodzić z wolą Bożą i położeniem swojém, zżymał się, stękał, narzekał i żonie spokoju nie dawał, choć potém, pomiarkowawszy się, czule ją za to przepraszał.
Z dala stary dworzec w Tarajewie może piękniéj się obiecywał, niż był w istocie. Był to jeden z bardzo u nas rzadkich domów odwiecznych murowanych, niegdyś zapewne zameczek, którego wałów ledwie ślad pozostał.... Z komnat jego przerobione pokoje, zastosowane późniéj do potrzeb domowych, zachowały ten charakter odwiecznéj budowy, który nie był wygodny dla mieszkańców, ale ciekawy dla obcych. Okna miał nieregularne i małe, mury niezwykłéj grubości, drzwi ciasne, a i rozporządzenie dziwaczne. Do tego wszystkiego potrzeba było przywyknąć. Stare drzewa otaczały go do koła, z baszty narożnéj zrobiony lamus, z drugiéj kaplica, bardzo poważnie go przyozdabiały. Z dala też dojeżdżając, Robert, który tu nigdy pono nie był jeszcze, powziął wyobrażenie