Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/78

Ta strona została uwierzytelniona.

— A! a! gość nie w porę gorzéj od Tatara! rzekł — dalipan nie przeszkadzam! Miałbym na sumieniu, tak ślicznie państwo, jak para gołębi gruchaliście że grzechby śmiertelny był im przerywać.
Leokadya zerwała się zarumieniona, lecz rozśmiała się wesoło, zapraszając Erdziwiłła.
— Chodź pan — pomożesz nam do rozmowy!
— Ale gdzie zaś! z miną filuterną odparł przybyły. Tam gdzie dwoje młodych ludzi z sobą rozmawia, gdyby anioł się na jasnych skrzydłach z Nieba spuścił — byłby natrętem.... Mówcie sobie daléj — ja ruszam do pana Jędrzeja.... Wszak tędy droga?
Wskazał na drzwi, — gdy wtém nadeszła Ochmańska.
— A! sędzia! Oto gość!
— Widzi pani! gość — prawda — ale w złą godzinę.... Tak mi tu ślicznie ta para turkawek gruchała.... a ja wlazłem....
Rozśmiała się smutnie pani Jędrzejowa.
— Pan Robert pierwszy raz dziś u nas, rzekła — to nowa znajomość....
— Otóż właśnie... najgorzéj, żem przeszkodził, bo pierwsze spotkanie zawsze najważniejsze....
Uśmiechali się wszyscy, Robert najmniéj, bo go te żarty ostudziły, i przypomniały mu, ażeby był ostrożny. Erdziwiłł zdawał się go chcieć umyślnie na drogę prowadzić i dać też pannie do myślenia....