Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/82

Ta strona została uwierzytelniona.

Młody — nie umizga się, pije kiepsko.... w karty nie gra.... żadnego pojedynku nie miał, cóż? na Kapucyna się kieruje....
Major się śmiał, a Erdziwiłł z ogniem mówił ciągle....
— Człowiek człowiekiem... homo sum.... wiesz, co mówi rzymski poeta? Ja tych cnot nadzwyczajnych nie lubię, bo to potém najczęściéj pęka jak bomba — co sobie leży jak niewinniutki kawał zardzewiałego żelaza — nagle — brzdęk!... i krew się leje... i ludzi potłukła.... i ruiny po niéj....
Sędzia mówiąc spoważniał, Robert sposępniał...
— Wszak pan tego nie mówisz seryo? zapytał.
— Bierz kochanku, bratku, jako chcesz — dodał sędzia. — Jestem przyjacielem twojego ojca, życzę ci jak najlepiéj. Żal mi twéj młodości — czas zaczynać żyć....
— Ja dopiero się uczę do życia — rzekł Robert skromnie.
Usus te plura docebit, tu teorye nic potém! wyrwał się Erdziwiłł. Żeń się bratku.... to cię najlepiéj rozumu nauczy....
Ojciec jak w tęczę patrzał w syna, którego zmęczenie widoczne, naostatek w nim wzbudziło litość. Łokciem nieznacznie trącił sędziego, aby dał pokój i — urwano.... sprowadzając to na żarty....
Robertowi jednak humor popsuł sędzia tak, że aż do miejsca, w którém Erdziwiłł miał wysiąść,