de Bello przyjechał. Zdziwiło to nieco Adę, — ale wybrała się na mszę. Jak za dawnych czasów, ksiądz wyszedł przed ołtarz, kapliczka była pełna. Tryumfująca i wesoła rzucając oczyma w koło, w ławeczce swéj klęczała panna Hortensya, zdając się mówić wzrokiem Adzie:
— Widzisz, że my na swojém postawimy.
Ze spokojem i rezygnacyą modliła się piękna gospodyni, nie dając poznać po sobie, jak ją wzruszało przybycie kanonika, z którym nieuniknioną się zdawała (potém co zaszło) rozmowa i rodzaj przejednania.
Jak zwykle za dawnych czasów, na kawę przyszedł ksiądz kanonik do salonu, w którym nań już czekała gospodyni, gotując się na rozmowę. Panna Hortensya pośpieszyła także; jakby z rozkazu, znalazł się i pan Karol. Kanonik wszedł z twarzą wypogodzoną, jak gdyby nic nie zaszło i nic się nie zmieniło, powitał i o zdrowie spytał gospodynię, zaczął mówić o swych zatrudnieniach, o nowinach z sąsiedztwa — i pierwsza chwila przeszła bez najmniejszéj alluzyi do tego co go poróżniło z panną Adą.
Panna Hortensya i Karol dosiedzieli tak długo, iż w końcu gospodyni wyjść musiała, zostawiając ich z kanonikiem. Samo z siebie wynikało, że miał pozostać na obiedzie. Tu znowu osób było tyle, iż do żadnych tłómaczeń przyjść nie mogło, bo teby tylko na cztery oczy odbyć się musiały. Ada sama
Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/93
Ta strona została uwierzytelniona.