Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/95

Ta strona została uwierzytelniona.

był teraz takim jak niegdyś, i zdawał się też chcieć zatrzeć wspomnienie o niewłaściwém swém znalezieniu się. Ada była rada, że się to tak skończyło, że nadto bijącego w oczy zerwania stosunków mogła uniknąć.
Jednak nie uległa — i jéj dawne uczucia dla kanonika nie powróciły; stała mocno przy swojém, aby się nie dać zawojować, nie dozwolić nikomu kierować sobą. Wszystko się składało na to, aby w niéj wzmódz to postanowienie.
Zostawiona sama sobie, gdyby nic się nie sprzeciwiało jéj skłonności — byłaby może walczyła z nią i pokonała; znalazłszy opór i zawady — czuła się niemi do walki zagrzaną.
Któż wie? może nareszcie to długo zamknięte serce, raz się otwarło! Ona sama wcale tego nie przypuszczała. Oburzało ją tylko, że chciano swobodę jéj ograniczyć, kierować nią, która dla téj samotności poświęciła wszystko. Myśli podobnego zuchwalstwa ścierpieć nie mogła....
Z każdym dniem więcéj — niecierpliwiło ją też, że Robert nie powracał. Miała mu to za złe, i tłómaczyła sama przed sobą. W końcu gdy Karol nie odjeżdżał, prawie rada była, iż Robert się nie zjawiał. Ale i to nie trwało długo — powiedziała sobie, że powinien był wracać, aby jéj dać zręczność pokazać jawnie światu całemu, iż wcale nie myśli zważać na to, co on mówi i sądzi.... Chcia-