Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/97

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak się to ciągnęło bez zmiany, kanonik wyraźnie do dłuższego pobytu był przygotowany, pan Karol ani mówił o wyjeździe, choć łatwo było dostrzedz, że ręką na temblaku spoczywającą robił wszystko jak zdrową. Panna Hortensya egzaminowała twarz kuzynki, próbowała ją badać — dobyć z niéj nic nie mogła, oprócz wielkiego chłodu i obojętności dla siebie.
Częste narady odbywały się z kanonikiem i panem Karolem, którego choć lekceważono — lecz przypuszczano go do nich.... bo się umiał uczynić potulnym....
Jednego wieczoru, właśnie pod pozorem przechadzki wszyscy troje byli w parku — i panna Hortensya zagaiła zwykłą rozmowę.
— Radabym, rzekła — ażeby mi kto tę kobietę wytłómaczył — ja, wyznaję w pokorze — ja jéj nie rozumiem. Dawnom się wyrzekła nawet nadziei, żebym kiedy dostąpiła tego szczęścia....
— Ja zaś pani dawno mówiłem — odezwał się kanonik poważnie, — że dla mnie jéj postępowanie zupełnie jest zrozumiałe. Pan Bóg dał jéj powołanie do klasztoru — co jawnie się okazuje z jéj wstrętu do małżeństwa; — nie usłuchała głosu z góry — wszystko złe z tego pochodzi. W klasztorze nie potrzebowałaby własnéj woli, któréj użyć nie umie. Gdyby była nawet przełożoną, reguła panowałaby nad nią.... Na świecie ona