Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/109

Ta strona została uwierzytelniona.

podstępem. Nie umiała też sobie wytłómaczyć dobrego nadzwyczaj humoru Karola — czy był udanym dla pokrycia klęski, czy prawdziwym.... Na twarzy Ady widziała jakby zamyślenie, wahanie się, niepewność, obawę.... równie trudne do zrozumienia. Tajemnica ją gniewała. Wyrzucała sobie saméj, że nieostrożném postępowaniem była jéj przyczyną. Widziała teraz, że należało jéj nie wypowiadać Karolowi wojny, a szkodzić mu potajemnie. Poprawić się było za późno.
Przez cały czas pobytu Karola, kanonik był na czatach — ale trochę z daleka. Wyjeżdżał do dekanatu, wracał, przypatrywał się, czasem przysiadał do rozmowy, i pilno obserwował wszystko.
Zdaje się, że równie jak panna Hortensya — mało mógł rozumieć. Był tego zdania w końcu, iż przybycie pana Karola było prostą próbą nieudaną, do któréj żadnego nie można było przywiązywać znaczenia.
— Ja się nie obawiam dla niéj pana Karola — uspokajał Hortensyę — elle à l’esprit trop élevé, aby w nim zasmakować mogła. Nie ma też powierzchowności, któraby niebezpieczną była dla instynktów zmysłowych. Wierz mi pani — w tém wszystkiém nie ma nic, coby zastraszać mogło.
— A te długie na osobności poufne rozmowy?
— O! szukanie dystrakcyi! nic więcéj. Widzisz pani sama, że sentymentu śladu nie ma....