Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/112

Ta strona została uwierzytelniona.

ry wiarus nadzwyczaj naiwnie udał, że nie wie o co chodzi.
— Jakie listy? co? posyłam pani dwa razy na tydzień rachunek kassowy.... zapieczętowany, boć nie trzeba, aby tam każdy nosa wtykał...
Odprawiona z niczém, panna Hortensya, przez służące starała się — niby dla marek pocztowych — o koperty, które Ada wyrzucała.
Są takie stany ducha — w których intryga, szpiegowstwo, stają się pokarmem, co jedynie nasycić może. Odpowiadają one tym nienaturalnym gustom dzieci, które jedzą lak i kredę. Panna Hortensya miała właśnie tę chorobę, że brzydkiemi rzeczami żyć była zmuszona....
Koperty.... które przyniesiono jéj na żądanie.... były zupełnie niewinne.... Na żadnéj z nich nie znalazła ręki Roberta, którą znała.... Lecz jak sobie wyobrazić mogła, że ktoś zakochany, kawałek papieru, który ręka droga dotknęła, wyrzuci do koszyka, na śmiecisko? Panna Hortensya, choć miała może doświadczenie dawne — zbyt już daleko znajdowała się od tych lat młodości.... by symptomata wszystkie przebytéj choroby mogła zapamiętać.
Smutno jéj było biedaczce! Chciała wyjeżdżać — i nie miała odwagi...
— Jak się to wszystko skończy? mówiła do siebie — jestem niezmiernie ciekawa....