Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.

— A! jechał ich sześć! bratku — porwał się sędzia — a niech sądzą! A jabym miał dla ludzkiego sądu głodem mrzeć i z pragnienia umierać?
— Tu nie o to idzie — przerwał major zbity i gniewny — ale mi dziecko z mojego świata, od mojego serca, z obyczaju poczciwego wyrwą w świat fałszu, obłudy.... komedyi.... Arystokracya patrzeć nań będzie jak na intruza.... a szlachta plunie na apostatę.
— O ho! ho! fiu! Daleko, jedziesz, a zmyliłeś drogę — począł Erdziwiłł. Obłuda — fałsz — komedya.... prawda — a my to aniołowie? a u nas niema za to gburowstwa, pychy, zarozumiałości i głupoty? Kwita byka za indyka.... W jednym świecie garbaci, w drugim kulawi, dobrego żadnego nie ma.
— A ja mój wolę — krzyknął impetycznie major.
— I ja wolę — co prawda to prawda.... dodał sędzia.
Zadychali się oba krzycząc — aż wypocząć musieli nieco.
— Lampkę wiszniaku? majorze? — rzekł gospodarz.
— Niech cię tam i z wiszniakiem.... wszystko się we mnie poruszyło!
— I we mnie! odparł sędzia — właśnie dla tego wiszniak proponuję, aby to osadził. Nie ma na taki wypadek jak czegoś wytrawnego się napić.