Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/136

Ta strona została uwierzytelniona.

ny jego dobrym humorem, swobodą i uprzejmością w obejściu, zasiadywał się przy nim dłużéj niż chciał....
Nazajutrz zaraz, gdy sami pozostali, tak się jakoś złożyło, że pan Karol, niby od niechcenia, szepnął staremu:
— Proszę pana majora — czy też pan nie zauważał zmiany w synu moim? Ja od czasu jak miałem przyjemność go widzieć — może mnie oczy mylą.... ale upatruję bardzo znaczną....
— Jak to? jak? — podchwycił major poruszony — w czém?
— Mizernie wygląda.... i posępny jest jakiś — odezwał się Karol. Pan nie postrzegł tego?....
Uwaga ta mocno uderzyła starego.
— Pan dobrodziéj to widzisz?
— Może się mylę....
— Na nieszczęście zdaje się, iż nie mylisz się pan — ja widzę toż samo.... Radbym był, żeby mnie myliły oczy.
— Widocznie na zdrowie cierpi — dodał Karol....
— Sądzisz pan??
— Tak mi się zdaje....
— Ja nawet już po cichu pytałem doktora — westchnął Jazyga — doktor plecie trzy po trzy....
Zadumał się smutnie....