Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.

pochwycony, a na odwrót obwiniano go o nikczemne ubieganie się za groszem!!
— Poczciwe imię moje w błocie! nieszczęśliwy Robert obryzgany potwarzą!!
Major zniósłby wszystkie losu pociski; tylko nie ten, który go ranił w serce samo — odbierał mu to co miał najdroższego, cześć i syna!
Z ganku wbiegł do dworku — powtarzając: Infamia! podłość!
Nie było już tu co myśleć długo.
Chciał Jazyga jechać sam natychmiast po syna — rozmyślił się — było to niepodobieństwem. Półkownik stał na zawadzie — przyszłoby do tłómaczeń, wymówek. Wszystko to było niepotrzebne.... Starczył jeden, stanowczy rozkaz rodzicielski: — Powracać!
Nie zwlekając major siadł do stolika.... rzucił ową kartkę do szuflady, bo chciał ją zachować — choć sam nie dobrze wiedział dla czego — i począł pisać do Roberta.
Piérwszy list gorączkowo nakreślony podarł, drugi zmiął i odrzucił. Nie chciał, aby się Robert domyślał rozdraźnienia przyczyny. Jednak w ostatnim nie uniknął tego, by się coś niezwyczajnego nie przebijało....
«Kochany Robercie! Proszę cię po odebraniu listu tego, jak możesz najprędzéj, przyjeżdżaj do Żabliszek. Jest tego wielka, największa potrzeba. Wy-