Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/155

Ta strona została uwierzytelniona.

takiéj cierpliwości nie miała, i uciekłaby z salonu rzucić okiem na pismo ukochanego. Zbliżyła się do swojego stolika, i rozerwała kopertę. Wyszedł z niéj dziennik przestraszających rozmiarów.... Spojrzała nań z czułością.... Jak on ją kochał!
Na wierzchu był ów niby humorystyczny list Karola; nie dziw, że chwyciła go naprzód. Spodziewała się w nim znaleźć fakta — gdy w dzienniku bywały westchnienia tylko i inwokacye.... Z początku uśmiech na usta zaczął wywoływać list Karola, lecz z wolna wyraz ten zmienił się, czoło zasępiło — twarz oblekła zadumą przykrą — niesmakiem.
Dokończywszy, rzuciła go na stół, i nie biorąc w rękę dziennika, usiadła zamyślona....
Tak ją w pół godziny późniéj nadchodząca znalazła sługa, któréj się rozebrać kazała. Nie tknęła jeszcze listów Roberta.... Dopiero po wyjściu sługi — przerzuciła je z roztargnieniem, w kilku miejscach czytając po słów kilka tylko — jakby reszty domyślała się łatwo. Uśmiech prawie bolesny zjawił się i znikł wprędce, razy parę.... Wróciła do listu Karola.... odczytała go i rzuciła z wyraźnym wstrętem....
Chodziła po pokoju — a ktoby ją był widział przechadzającą się tak, poznałby, że znowu wal-