Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/162

Ta strona została uwierzytelniona.

ścią — dla drugich małżeństwo — dla innych wędrowne missyonarstwo.... Szczęśliwy kto się w chwili obłędu nie rozminie ze swém przeznaczeniem....
Uśmiechnął się kanonik łagodnie.
— Przyznam się drogiéj pani, że nieraz mnie trwoga porywała o nią! Ja, co ją tak znam, co tak rozumiem jakiego jéj życia potrzeba.... ileż razy lękałem się, aby chwilowe wrażenie nie sprowadziło z drogi!...
Dzięki Bogu, trwoga ta przeszła! Wystawić sobie nie mogę nawykłéj do téj swobody, jakiéj umysł jéj potrzebuje — nagle związkiem z osobą coby jéj pojąć nie umiała.... zakutéj w rodzaj niewoli. Wlec za sobą jak kulę, choćby najlepszą, ale po ziemi zmuszoną stąpać istotę — mając skrzydła i ducha do lotu.... a! — co za męczarnia!...
Westchnął kanonik i Ada mu odpowiedziała westchnieniem. Pokorny, dobry, rozkochany Robert wydał jéj się jakby ta kula, co ją do ziemi przykuwać miała....
Wysnuła z tego potém cały szereg sutuacyj wyobraźnia... wszystkie prozaicznego życia trywialności.... Majora zapomnieć nie mogła....
Dnia tego znużona wyszła wcześniéj spocząć do siebie; dawny dziennik wpadł jéj do ręki, i rozbudził myśli, z któremi się rozbratała. Spojrzała na obraz matki.