Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/168

Ta strona została uwierzytelniona.

wierną na wieki.... on powinien był ufać jéj i być spokojnym....
Karol odebrawszy odpowiedź, już się nie odzywał. Gniewał się trochę na nią, mocno na samego siebie. Nie przyznał się do zawodu przed babunią — zmilczał, powiadając sobie, że już się więcéj ani w te interesa sercowe, ani w żadne inne wdawać nie będzie....
Napisawszy spokojnie do Roberta, Ada odetchnęła.... wróciła jéj wesołość — zdawało się, że odzyskała swobodę. Nie tęskniła do szczęścia; wolała, aby się ono przeciągnęło.... odsunęło.... lękała się go prawie.... To życie nowe, co się jéj uśmiechało, gdy czuła przy sobie bijące serce jego — życie nieznane, pełne niezbadanych tajemnic.... przerażało ją.
A nuż nazajutrz przebudzona z tego szału, ostygła miała w ideale swym znaleźć poziomą istotę, niezdolną, jak mówił kanonik, podnieść się i ulecieć z nią w wyższe światy...? Nuż niesmak i wstręt miały pieszczoty zostawić na ustach...? Nuż namiętność zmieniłaby się w politowanie — które trzebaby było dźwigać aż do śmierci.... znosząc uwielbienia sercem ostygłém?... Tysiąc myśli krzyżowało się w jéj głowie.... a gdy jak rój dokuczliwy owadów naprzykrzyły się — biegła do portretu, do śpiewaków małych, do ogrodu, do książek, aby upiwszy się wrażeniami, zapomnieć o sobie saméj....