Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/170

Ta strona została uwierzytelniona.

jąc na ręku, z twarzą zaognioną, z włosami potarganemi, w ubraniu dosyć zaniedbaném.... Dawniéj elegantka i tak dbała o swą twarzyczkę, piękna jeszcze Kasia, zabrukana była i do niepoznania zmieniona. Wyraz nawet śmiejącego się zawsze jéj lica, zmienił się na jakiś groźny i nadąsany. Nagle spostrzegła dawną swą panią — i zdumiona, zatrzymawszy się chwilę w niepewności, podbiegła ku niéj żywo, starając się zachmurzoną twarz rozjaśnić.
— Na Boga! cóż ci się to stało, Kasiu moja! co ci jest?
— A nic! paniuńciu kochana! a nic! ot — tak, zwyczajnie — nasze gospodarskie sprawy... Pani tu dawno?...
— Nie bardzo! alem się obawiała wnijść, słysząc jakąś bardzo żywą rozmowę. Cóż to było?
— A! proszęż pani kochanéj! To i mówić o tém nie warto!
— Któż to był?
— A, to ja się z mężem, z pozwoleniem pani, ujadałam.... za dziecko....
Pocałowała swojego Stacha, który tulił do niéj głowę, krzywiąc się i oczy sobie wycierając kałaczkiem.
— Jakto? zlituj się! z mężem mogłaś się.... poróżnić!