Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/188

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kochany mój, nawet w gospodarstwie życia u ciebie nie ma kalkulacyi i porządku. Uważasz.... trzy albo cztery miesiące potrzeba się poić szczęściem i nie zatruwać go sobie, bo potém ci one nigdy nie wrócą. Na zgryzoty, rozpacze, owe wyrzucania naprzód sobie, potém jéj — czas będzie! Wierzaj mi — na to macie życie całe, a szczęścia tylko te mizerne sto kilkadziesiąt dni. Sam uważ!
Pod chłostą tego szyderstwa umilkł Oblęcki. Zbliżali się ku Dziekance.... Malarz ukazał dom, bardzo niepoczesny, zabrukany, z szeroką bramą obitą u dołu, na którego drugiém piętrze usłał gniazdo....
— Niech panowie będą łaskawi idą powoli, ja pośpieszę przodem i zawiadomię żonę; myśmy do gości nieprzygotowani. Drugie piętro — drzwi na lewo....
To mówiąc Oblęcki pobiegł szybko na wschody, z któremi się oswoić było potrzeba, aby je tak przebywać w skokach. Drewniane, zabłocone, stare — trochę ciemne, ku górze stawały się coraz mniéj bezpiecznemi. Chwiały się z nich niektóre jak zęby w staréj szczęce.... Malowniczy mrok panował w tém wnijściu.... Zapach kamienicy różnie dozwalał wnioskować o jéj mieszkańcach. Wiadomo to wszystkim nosom, iż każdy dom, jak każdy człowiek, ma swą woń właściwą. Nietylko fiołki pachną.... śmierdzą kamienice....