Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/198

Ta strona została uwierzytelniona.

zapomnisz o starych znajomych.... Mirosław nie ma do kogo przemówić słowa — ja go musiałam znudzić jak pana.... Dla niego dobrodziejstwem będą odwiedziny — a ja — zaprzysięgam, że już nic — nic — nie powiem nigdy!...
Wypowiedziałam wszystko — resztę powie.... czas za mnie.
Tak się skończyła ta rozmowa, po któréj Robert spodziewał się pociechy, a znalazł w niéj tylko najprzykrzejsze wrażenie. Wyszedł z niém, rozdraźniony, niespokojny, gniewny może dla tego, że mimo całego uwielbienia ku Adzie, które go ślepym czyniło — uczuł, iż Karolina trochę może słuszności mieć mogła....
— Jest niesprawiedliwa! niewdzięczna! mówił w sobie....
Chciał myśli te rozpędzić — a trwoga go ogarniała coraz większa.... To proroctwo, które mu szczęściem zachwiało, niepokoiło go — nie wiedzieć dla czego.... Śmieszném to znajdował.... Właśnie ona przybyć miała, dla niego.... a on — on — śmiał wątpić o jéj sercu! To co Karolina mówiła, tłómaczyło się jasno aż nadto — osobistemi jéj urazami.... Odepchnąwszy złe przeczucia, Robert pośpieszył do Karola który mu godzinę i miejsce schadzki naznaczył u Bouquerel’a. Wymówił sobie Jazyga tylko, że tego dnia on przyjmuje, na co chętna nastąpiła zgoda. Szlachcic potrzebował wy-