Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/199

Ta strona została uwierzytelniona.

stąpić, i wolał przybyć trochę wcześniéj, aby obiad zamówić jak najwytworniejszy. Jemu to było rzeczą dosyć obojętną — ale wiedział, że Karol jest smakoszem.... Zabrał się więc do konferencyi z głównym garsonem, poddającym mu co było najkosztowniejszego, gdy — ledwie menu umówione było, ukazał się pan Karol.
Już mieli wejść do gabinetu osobnego, gdy w progu zatrzymał ich, a raczéj Karola, bardzo piękny, wysokiego wzrostu, pańskiéj postawy mężczyzna, nader starannie ubrany, choć nie nazbyt już młody.
Charles! Jak się masz! zawołał — czekaj! I wstał z za stolika wykałając zęby....
— Cóż to ciebie nie widać! co się z tobą stało? — mówił wesoło.... Czy i ty z kolei, nie wiem który, kochasz się w téj bozkiéj Adzie, co pozwala sobie palić kadzidła, wielbić się — padać przed sobą — aż póki jéj to nie znudzi?
Karol chcąc powstrzymać mówiącego, syknął — ale — to było niepodobieństwem.
— Cóż ty mi jéj będziesz bronił! — rzekł piękny mężczyzna.... Jać przecie należę do téj legii odprawionych, co przez kilka tygodni najświetniejsze mieli nadzieje... Wzdychaliśmy do siebie.... o włos żeśmy się nie zaręczyli. Nagle! jak to u niéj zwykle bywa.... fantazya wzięła nad sercem górę.... i — precz!