Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/20

Ta strona została uwierzytelniona.

Nieproszony już Erdziwiłł pozostał na noc. Zdało mu się rzeczą sumienia nie opuszczać przyjaciela w takim stanie ducha. Major nie bardzo był rad gościowi i jego dykteryjkom — porzucał go nawet chwilami samego; nic to nie pomogło. Erdziwiłł się uparł siedzieć.
— Bratku — rzekł — rób ty sobie co chcesz, choćbyś mnie miotłą pędził, nie wyjadę teraz od ciebie — samego cię nie zostawię.
Milczał major.
— Przyznam ci się, że w tém rozdraźnieniu, nawet gdy syn przyjedzie, wolę być świadkiem...
Jazyga się rzucił.
— Za kogoż mnie masz! synowi nie powiem słowa! Postanowiłem najmocniéj.... ale go na krok od siebie nie puszczę.
— A jeżeli zakochany w istocie? zapytał sędzia.
— Niech się przekocha — zawołał major, niech.... niech....
Nie mógł dokończyć i uciekł, aby skryć łzy, które mu się z oczu potoczyły.
— Oryginalny człek, tak mi Boże dopomóż! rzekł w duchu sędzia — drugiby rękami i nogami chwytał taką żonę dla syna — on — broni się jak od nieszczęścia!! Harda dusza w ubogiém ciele.... A co z tego wszystkiego jeszcze może być??
Nie wyjechał Erdziwiłł.... Unikał rozmowy o Robercie, major ją sam rozpoczynał.... Zaczynał