Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/225

Ta strona została uwierzytelniona.

tnie chciało.... No (tu dobył zegarka) i czas jeszcze.... Nie lubię być z najpierwszych....
Sroczyńskiemu przyniesiono grok, z którym usiadł naprzeciw naciągającego mozolnie rękawiczki. On co nosił zawsze dostatnie i przepierane, przypatrywał się z zajęciem temu kunsztowi, z jakim pan Karol, którego wielki palec sterczał nie obuty, wyczekując kolei — naciągał ciasne Jouvain’y....
— Dalipan! sztuka rzekł kapitan — jabym to podarł w szmaty.
Karol minami i różnemi grymasami twarzy pomagając sobie — nareszcie jedną rękę dokończył....
— Tak tedy — odezwał się Sroczyński — owa piękna niegdyś, dowcipna, rozumna, bogata panna Ada.... kuzynka pańska.... w stanie panieńskim zdaje się już chcieć pozostać?
— Zdaje się — rozśmiał się Karol. Jezusowe latka minęły! Miała osobliwy wstręt do małżeństwa.... Kilka razy już, już zdała się blizką.... nie! strach ją porwał nagły i salwowała się ucieczką.
— A tak! tak! westchnął Sroczyński, wiem ci to ja tak pewnie dobrze jak acan dobrodziéj, z powodu historyi mojego zięcia, który téj fantazyi jéj o mało życiem nie przypłacił....
— A tak! rzekł obojętnie Karol — Jazyga! pamiętam.... Z którąż się z córek pańskich ożenił...?