Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/236

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przypomnij sobie książę — owe czasy.... Sameś sobie winien.... nie wytrwałeś, nie kułeś żelaza póki gorące, nie znałeś Ady.... A! byłoby wszystko inaczéj, gdybyś mnie posłuchał....
— Ja już nie żałuję tego co się stało....
— Dla czego?
— Z trudnością byłbym się mógł zastosować do życia i gustów pięknéj Ady.... nadto lubi artystów — rzekł książę.
— A! rozśmiała się panna Hortensya — wierz mi celà ne tire pas en consequence.... fantazye ma, tak jak do kwiatków.... Potrzebuje dystrakcyi.... a że mówią, małżeństwo jest bardzo silną, pochłaniającą — innychby już nie szukała....
— Teraz widzę malarz jakiś jest na placu — rzekł książę....
— Wczoraj był poeta, jutro będzie rzeźbiarz.... a pojutrze — que sais-je? kaznodzieja.... mówiła Hortensya. Raz tylko w życiu widziałam ją — w niebezpieczeństwie!
— W niebezpieczeństwie? zapytał książe niedowierzająco.
— Tak jest.... Było to przed laty dziesięciu, mówiła cicho i poufnie panna Hortensya.... Caprices du sort! na ten raz nie był to ani genialny artysta, ani sławny poeta, ani znakomitość żadna, ale prosty, prawda że bardzo przystojny, naiwny, dobry sobie chłopak, nawet z niezbyt otwartą