Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/38

Ta strona została uwierzytelniona.

Ada go po głosie poznała, spojrzała na zegar i trochę się zmieszała.
— Idź — rzekła do Roberta — wyprzedź mnie.... ja nie mogę się jeszcze pokazać. Mam zapłakane oczy, włosy stargane.... Przyjdę za chwilę....
Robert wysunął się cicho, obawiając się być spostrzeżonym, lecz pułkownik już był powrócił do salki, a gdy Jazyga wszedł, udał, że nie widział zkąd wraca i nie spytał go o to.... Rzekł tylko zimno:
— Obiad się dziś przypóźni....
Zaczęli potém mówić o pogodzie. Pułkownik niechcący spojrzał na rękę Roberta i poznał pierścionek, który widział na palcu swéj dobrodziejki.... Przerażony tém odkryciem, wpół rozpoczętego frazesu dokończyć nie umiał. Zakaszlał się....
W kilka minut wyszła Ada ze swojego pokoju.... Stał się cud, który ona tylko na sobie dokonać mogła.
Ta kobieta, przed chwilą nieprzytomna, złamana, płaczącą — wracała z czołem jasném, spokojna, wesoła, zimna na pozór, pani siebie, tak, że nikt nie wtajemniczony poznaćby po niéj nie mógł, że niedawno z oczu tych łzy płynęły, ręce te drżały — i los się jéj rozstrzygnął. Nawykła długie lata panować nad sobą, miała jeszcze tę władzę, że po wybuchu, który ją zwyciężył — odzyskiwała siły i