Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/41

Ta strona została uwierzytelniona.

nie wytrysnęła na żółtą twarz. Usta się krzywiły do przykrego śmiechu.
— Prawda — odezwała się Ada, umyślnie zwracając do Hortensyi — szkoda nam będzie miłego sąsiada?....
— A, bardzo — bardzo — szepnęła panna: tém więcéj, że gdy go ojciec pochwyci, pewnie nam go nie rychło powróci. Któż wie? może mu tam przygotował niespodziankę w postaci ładnéj panienki.... i kawaler powróci nam żonatym.... A! toby było zabawne....
Mówiąc spójrzała Adzie w oczy, a ta wytrzymała wzrok, odpowiedziała nań nawet pół uśmiechem, i zwracając się do Roberta, powtórzyła....
— Prawda! toby było bardzo zabawne?
— Zdaje mi się, że téj zabawy pozbawiona będzie panna Hortensya i pani — rzekł Robert — nie myślę się z tém śpieszyć....
— Jak to? nawet gdybyś pan znalazł drogą sercu bohdankę? — spytała Ada.
— A! pani, bohdankę! — zawołał Robert — bohdankę.... taką coby była w istocie od Boga zesłaną.... to wcale co innego! Aleśmy takiéj łaski Bożéj nie warci!
— Któż wie? — złośliwie dorzuciła Hortensya.... Bóg czasem daje nad zasługi....